Samochodowiec Fremantle Highway w ciągu kilku dni zmienił się w koszmar dla załogi i służb ratunkowych, gdy okazało się, że na pokładzie płonącego statku znajduje się aż 497 trudnych do ugaszenia aut elektrycznych.
Statek o długości 200 metrów, który transportował samochody z Bremy do Egiptu, zapalił się nagle w nocy z wtorku na środę, gdy znajdował się na Morzu Północnym, około 30 kilometrów na północ od holenderskiej wyspy Ameland. Służby ratunkowe natychmiast podjęły akcję, udało się uratować większość załogi, ale jedna osoba zginęła. Aktualnie płonący statek dryfuje w kierunku zachodnim, a służby ratownicze muszą walczyć z ogniem, by opanować sytuację.
Na statku znajduje się 3783 samochody osobowe, z czego prawie 500 to elektryczne auta. To odkrycie jest szokujące, ponieważ pierwotnie informowano, że na pokładzie jest tylko 25 elektrycznych pojazdów. Japońskie przedsiębiorstwo żeglugowe K Line, które wyczarterowało statek, poinformowało, że jest ich niemal 20 razy więcej niż zakładano. Podejrzewa się, że pożar jednego z tych elektrycznych aut mógł być przyczyną wybuchu ognia na pokładzie. Śledztwo w tej sprawie jest już prowadzone.
Akcja ratunkowa wciąż trwa, a służby ratownicze mają nadzieję, że kolejna próba opanowania pożaru w piątek przyniesie sukces. Do akcji przybyło kilka statków, w tym holowniki i statek do wydobywania ropy, które mają pomóc w zwalczaniu pożaru i zapewnieniu bezpieczeństwa na Morzu Północnym.
To niewątpliwie tragedia, która wzbudza kontrowersje i poważne obawy co do transportu elektrycznych samochodów na pokładzie statków. Wielkość pożaru i problematyczne ugaszenie aut elektrycznych stawiają pytania o bezpieczeństwo tego rodzaju transportu morskiego.